Mam taką zasadę: gdy dzwoni do mnie telemarketer, to nawet jeśli nie mam czasu nie odmawiam rozmowy. Pewnie dlatego często miewam tego typu telefony :-).
PARADOKSY, MITY I PÓŁPRAWDY
Dzisiaj trochę na wesoło. Przeglądając blog HBR natrafiłem na artykuł Davida Silvermana, w którym opisuje najgorsze przyzwyczajenia szefów, z którymi miał do czynienia. Poniżej w wolnym (czytaj: amatorskim) tłumaczeniu 11 najgorszych menedżerskich zwyczajów ever…
1. Zmieniaj zdanie. Zmieniaj je kilka razy dziennie. Kiedy przeglądasz raport, rób uwagi, które są przeciwne do poprzednich. Nic nie wyjaśniaj – niech pracownicy sami się domyślą. Jeśli będą niepewni, będą czujni.
Julia jest dziewczyną mojego syna. Jest bardzo pryncypialna, jeśli chodzi o… pryncypia. Nic więc dziwnego, ze dostała tę pracę. Jej pracodawcom właśnie o taką osobę chodziło. Systematyczna, odpowiedzialna, dyspozycyjna. Szybko zyskała uznanie w oczach szefów i ich zaufanie. Chętnie z nią rozmawiają, niekiedy dzielą się własnymi spostrzeżeniami. Tego dnia, gdy Julia weszła do gabinetu szefa fundacji z dokumentami, ten zaczął je przeglądać, ale po chwili odsunął się z fotelem od blatu biurka, założył nogę na nogę, oparł nadgarstki na kolanie, spojrzał na Julię i zapytał:
Jakiś czas temu rozmawiałem z jednym z potencjalnych klientów. Na moje standardowe pytanie o potrzeby szkoleniowe padła odpowiedź, że najbardziej brakuje w firmie liderów. Trochę się zdziwiłem – w mojej ocenie menedżerowie w tej organizacji byli całkiem nieźli. Rozmówca rozwiał moje wątpliwości:
– Ależ proszę pana, menedżerów mamy całkiem dobrych, ale niektórzy z nich muszą przestać już być menedżerami – muszą stać się liderami.