Jakiś czas temu rozmawiałem z jednym z potencjalnych klientów. Na moje standardowe pytanie o potrzeby szkoleniowe padła odpowiedź, że najbardziej brakuje w firmie liderów. Trochę się zdziwiłem – w mojej ocenie menedżerowie w tej organizacji byli całkiem nieźli. Rozmówca rozwiał moje wątpliwości:
– Ależ proszę pana, menedżerów mamy całkiem dobrych, ale niektórzy z nich muszą przestać już być menedżerami – muszą stać się liderami.
Trochę naiwnie, chociaż też trochę podstępnie zapytałem: a jaka jest różnica?
– To pan nie wie? Lider to ktoś, kto przewodzi – usłyszałem w odpowiedzi.
Brnąłem więc dalej w pytania naiwne: to menedżer nie musi?
– Menedżer to musi przede wszystkim od ludzi wymagać, a za liderem ludzie idą sami. Lider ich motywuje.
Hmm… zawsze myślałem, że motywowanie jest jedną z kompetencji menedżerskich, pytałem więc dalej: to menedżerowie w waszej firmie nie motywują ludzi?
– Nie o taką motywację chodzi. Menedżer motywuje tradycyjnie, premiami, a lider powinien dawać wizję.
Dalszy ciąg rozmowy i jej efekt jest nieistotny. Ważne jest co innego – była ona doskonałym odzwierciedleniem najnowszej mody organizacyjnej: w zasadzie nikt już nie chce być menedżerem. Menedżerowie są już mocno passe (albo jak kto woli – demode). Teraz każdy, kto zarządza chce być liderem. Jeżeli jednak wgłębimy się w różnice pomiędzy liderem a menedżerem, to oprócz kilku zgrabnych bon motów nie znajdziemy tam wiele treści. Jak to więc jest, czy rzeczywiście lider to ktoś inny, lepszy od menedżera? A może umiejętności przywódcze to po prostu jedna z kompetencji menedżerskich? I najważniejsze pytania, czy liderem trzeba się urodzić, czy też przywództwa można – podobnie jak innych kompetencji – po prostu się nauczyć? Zdania na ten temat są podzielone, a co wy o tym sądzicie?